Witam!

Ja-ja-ko doświadczona nie wiekiem a liczbą dzieci, chcę się podzielić swoją wiedzą dotyczącą wszystkiego co dotyczy maluchów. Ponieważ nie przepadam za "dobrymi radami" - czyli po prostu nie lubię być pouczana, nie traktujcie moich wpisów zbyt dosłownie :)

piątek, 29 kwietnia 2011

po co są spacery w ciąży

O dobroczynnych skutkach spacerów piszą w każdej gazecie. Bo kobieta ciężarna (paskudne określenie - skrzyżowanie samochodu ze sportowcem?) forsownych sportów nie uprawia, a spacerować zacz powinna. Jednakowoż spacery w ciąży powinny służyć także czemuś innemu. A mianowicie oglądaniu, spostrzeganiu i obserwowaniu. Okazuje się bowiem, że często nie zauważamy pewnych, zdawałoby się nieistotnych detali, które po urodzeniu dziecka są naprawdę bardzo istotne. Do jakiego sklepu nie wejdziesz z wózkiem bo drzwi są za wąskie? Gdzie alejki sklepowe są najszersze? W którym miejscu można wypić kawę bez targania dzieckomobilu po 10 stopniach? Jaki park jest najfajniejszy do spacerów? Czy w mojej okolicy są niskopodłogowe autobusy i tramwaje? Wypatrzyć trzeba wiele możliwości - warzywniak, sklep na codzienne zakupy, drogeria, szybka i prosta droga do kiosku i przychodni, najlepiej z ominięciem tuneli oraz wszelkich przeszkód-nie-do-pokonania-z-wózkiem.

czwartek, 28 kwietnia 2011

kremy i kremiki

Jak słusznie zauważyła Frooszka kremy dla mam i dzieci to element prawie każdych większych zakupów. Zacznę od mam czyli kobiet w dwupaku. A właściwie zacznę od stwierdzenia, że kosmetyki dla kobiet są dla kobiet, a kosmetyki dla dzieci są dla dzieci. Ale wolny kraj, jeśli ktoś chce używać kremu dla noworodków do własnej twarzy, oczywiście może to zrobić! Nie ma większych ograniczeń w kwestii kosmetyków dla kobiet w ciąży. Ale należy pamiętać, że nie może on zawierać retinolu gdyż może on działać uszkadzająco na płód. Nie słyszałam o przeciwskazaniach w używaniu farb do włosów. Ale etykiety wszelkich mazideł czytać po prostu warto. Na pewno niewskazane są olejki eteryczne bo mogą doprowadzić do poronienia lub wczesnego porodu, powodują bowiem przekrwienie macicy - jak pouczyła mnie pewna pani farmaceutka.
Jednak nic tak nie wzbudza kontrowersji jak ROZSTĘPY!!! Te pierwsze pojawiają się zazwyczaj w okresie dojrzewania, potem gdy po prostu tyjemy, ale największym koszmarem i strachem są te ciążowe. Ja myślę, że nie ma co przesadzać. Z czasem bledną i nikną więc są mało widoczne. Nie wiem czy kremy na rozstępy działają. Mam wrażenie, że poprawiają nam tylko samopoczucie. Bo i tak najbardziej liczą się geny i stan skóry oraz kilogramy nabyte w stanie błogosławionym. Jeśli masz skłonność do rozstępów to i tak będziesz je miała, więcej lub mniej. Pewnie te cudeńka w kolorowych tubkach pomagają uczynić skórę bardziej elastyczną, ale szału nie ma. Owszem, namaścić się zalecam rano i wieczorem. Mamy wtedy poczucie zadbania i troski o własne ciało. Aha! Rozstępy kochają gorące prysznice i kąpiele! Słyszałam nawet takie historie o kobietach, którym podczas gorącej kąpieli lub prysznica rozstępy w okamgnieniu "pruły" skórę. Ale czy to prawda to nie dam głowy!

Kremiki dla dzieci.
Oczywiście: oliwka (do natłuszczenia ciałka i walki z ciemieniuszką), mydełko (nie musi być masakrycznie drogie chyba, że nasz bobas w pakiecie startowym jest alergikiem), gęsty i tłusty krem (na odparzenia, suche miejsca za uszkiem, na zimowe spacery), krem nawilżający. Jeśli maluch okaże się alergikiem polecam emulsję to kąpieli i krem do ciała Emolium. Warto czytać instrukcje obsługi - zaraz po kąpieli w emulsji nie zaleca się wycierania ręcznikiem, lecz odczekanie chwilki i dopiero potem można osuszyć malca. Jak wszystkie eliksiry dla alergików, wymienione przeze mnie są dość drogie - jedna tubka kosztuje około 30-40 zł, a bywają i droższe. Ale dla zdrowych maluchów można zakupić zwykłe Bambino - tanie, a produkowane na licencji Nivea. Oczywiście każde dziecko może tolerować inne kremy ale to już trzeba testować na naszym bobasie. No co tu jeszcze dodać? Pieluchy, chusteczki? Zacznę od chusteczek bo to mniej skomplikowane. Kupcie takie jakie uznacie za słuszne. Nie wiem czy te wszystkie lanoliny, aloesy i inne cuda działają. Po prostu niektóre chusteczki nawilżane są do...d... znaczy się dobre, a po niektórych maluchy będą miały krosty (nie mylić z potówkami, które pojawiają się najczęściej latem, najczęściej u przegrzewanych dzidziusiów). Kwestia pieluch także zaczyna się od stwierdzenia, że ma takich, które pasują absolutnie wszystkim. Na pierwsze miesiące najlepsze są Pampersy, potem można spróbować czegoś innego i trochę tańszego. Jeśli maluch po stosowaniu kremu, pieluchy, ubranka lub innego cuda ma dziwne krosty (drobniutkie wypryski gęsto usiane na zaczerwienionej skórze), nie ma rady trzeba zmienić to co uczula. Ubranka przecież pierzemy przez jakiś czas w proszkach dla dzieci (ja używałam Lovelę, przez miesiąc, dwa, potem mieszałam z proszkiem zwykłym, a na końcu odstawiałam proszek dla dzieci) i także mogą pojawić się sensacje dermatologiczne.

środa, 20 kwietnia 2011

wyprawka

Nowy potomek radośnie fikający w brzuchu uruchamia w naszych mózgach folder "PORTFEL", w skład którego wchodzą takie aplikacje jak "WYPRAWKA", "ŁÓŻECZKO", WÓZEK" i wiele innych. Każde gospodarstwo domowe ma mniejszą lub większą pulę pieniędzy na te cele. A kasy jak wiadomo nigdy nie ma zbyt dużo. Z drugiej strony dla naszych maluchów chcemy wszystko co najlepsze, czyli też najdroższe. Warto na chłodno, bardzo chłodno zastanowić się ile i na co trzeba wydać. Ułatwieniem jest oczywiście posiadanie kogoś w rodzinie lub wśród znajomych, kto małe "kądziołki" już ma i chętnie pożyczy ciuszki, bo jak wiadomo dzieci szybko rosną, więc aż tak bardzo tych ubranek nie przechodzi.
Wózek, łóżeczko, fotelik samochodowy - rzeczy absolutnie niezbędne! Nie ma bata - trzeba nabyć. Przyda się przewijak, ale mówię wam - bez szału, nie jest konieczny, czasem wystarczy mata lub kocyk do przewijania. Takie rzeczy jak butelki, smoczki, kremiki, pieluchy warto kupować zawczasu. Ja pieluchy zbierałam od 5 miesiąca - potem mamy zapas, a jak maluch się urodzi, to nagle okazuje się, że trzeba kupić inne rzeczy. Absolutne minimum w kwestii ubranek - 7-8 sztuk body z długim i krótkim rękawem, w różnych rozmiarach. Nigdy do końca nie wiadomo jakiej wielkości potomek się urodzi (może wcześniak) więc warto kupić jedno małe body i kilka większych, tym bardziej, że dzieci szybko rosną. Polecam także pajacyki - obowiązkowo z rozpinanym krokiem. Perspektywa "wydobywania" rozespanego malucha w środku nocy z niewygodnego pajacyka jest mało zachęcająca. Można też zaopatrzyć się w spodenki i bluzeczki, ale są mniej wygodne. Odradzam zdecydowanie kaftaniki, wymyślne ubranka, opaski na czoło, berety, buty! (po co dziecku buty, czy kapcie skoro maluch nie chodzi, a nawet jeśli zacznie chodzić, to i tak powinno brykać na boso). Buty przydają się głównie w zimie, dla starszego dziecka, przecież w wózku i tak jest przykryte kocykiem, a wiele kombinezonów dla noworodków ma ciepłe skarpetki. O, właśnie - skarpetki i rajstopki - dobra rzecz. Zawsze można też zajrzeć do jakiegoś sensownego sekondhendu - dzieci zazwyczaj takie ubranka noszą krótko, niektóre zostały oddane nienoszone, a w lumpie kosztują naprawdę małe pieniądze.
Zdecydowanie nie polecam: wyparzaczy do butelek, podgrzewaczy, laktatorów, płynów do sterylizowania mebli i wszelkich cudów, które są w większości przypadków zbędne, korzysta się z nich rzadko, a zagracają nam chatę. W kwestii laktatorów: generalnie nie są potrzebne, chyba, że po urodzeniu okaże się, że nie możemy karmić przez jakiś czas. Ale w szpitalu laktatory są, a potem zawsze jest czas żeby w razie potrzeby takie ustrojstwo zakupić.
Można także zrobić spis ciekawych rzeczy, które się przydają, a które dziadkowie, rodzice chrzestni i inne bliskie osoby zakupią z dziką rozkoszą. Do takich rzeczy należy np. pościel, kocyk, czasem wózek.
Urządzenie spędzające sen z powiek rodziców to zdecydowanie niania elektroniczna. Maluch śpi w innym pokoju, lub piętro wyżej, ale zawsze pojawia się pytanie "czy niania działa?". Jeśli nie ma koniecznej potrzeby zakupu specjalnej niani z monitorem oddechu (np gdy dziecko rodzi się chore), polecam zwykłą nianię [którą czasem też możemy otrzymać od żądnych zakupów dla wnuka dziadków]. Szczególnie jeśli mamy dwa piętra w domu, albo chcemy wyjść do ogródka gdy dziecko śpi. Ale jeśli się mieszka na 50 metrach kwadratowych, to nie wiem czy jest sens wydawać stówę na coś czego nie będziemy używać.
Co prawda to post o wyprawce dla dziecka, ale to miejsce również na małą wskazówkę dla tatusiów. Warto zawczasu pomyśleć o prezenciku dla żony (pierścionek, łańcuszek lub jakiś "drobiazg") gdy wróci do domu ze szpitala. W końcu babeczka nieźle się namęczyła, żeby wydać na świat potomka. A nic tak nie denerwuje kobiety, gdy na prośbę "kochanie, wychodzimy ze szpitala, przyjedź po nas" słyszy od męża "och, kochanie, nie mogę przyjechać, bo muszę jeszcze COŚ załatwić.
Na razie tyle, jak mi się coś przypomni to dopiszę.