Weekendowa wycieczka do Malomoe z Frooszką - nasz urlop macierzyński bez dzieci. Już pierwszego dnia Frooszka zauważyła, że na ulicach i w domach (Szwedzi raczej nie mają firanek w oknach) wszystko wygląda jak z ze zdjęcia w katalogu IKEA. To nie są ustawki z białymi meblami i hordami włóczących się po fotografiach dzieciaków. A na ulicach pełno rowerów, całe rodziny spacerują i przemieszczają się na wszystkim co ma koła. Całe metry sześcienne samców pchających wózki, chodzących z dziećmi do pizzerii czy na lody. Wszyscy uśmiechnięci, normalni. Nie, to nie jest hymn pochwalny - wiem, że Szwecja to nie raj. Chodzi mi bardziej o nastawienie do rodziny czy rodzicielstwa. 15 stopni, park i rodzina na pikniku, dzieciaki biegające i grające w różne gry - jakoś tak lżej na sercu. U nas też nie jest źle - przecież to nie jest Afganistan. ALE... idę na plac zabaw w GDA. Mama nie wejdzie po piaskownicy z dzieckiem bo ma za ładne buty (-mamooo, pobaw się ze mną! - nie będę wchodzić na piasek [cyt.przyb.]), ojcowie zostawiający swoje dzieci w piaskownicy i spie..jący daleko za płot placu zabaw... Smutne to trochę. Mi nie chodzi o to, żeby chodzić za 3-latkiem krok w krok, ale dziecko trzeba nauczyć bawić się, dopiero potem ono bawi się samo i wykorzystuje swoją wiedzę. A mama uczy czegoś innego niż tata. To logiczne i nie mam na myśli uczuć, emocji i tego co zazwyczaj kojarzy się z męskością czy kobiecością, bo mama i tata inaczej postrzegają świat, posiadają wiedzę niezależną od ich płci. Nie jestem zwolennikiem postawienia znaku równości pomiędzy mamą i tatą, choć w Szwecji na ulicy tak to wygląda. Chodzi mi o pokazaniu różnorodności tej związanej i niezwiązanej z płcią. Jabbers przyszedł dziś z misiem pod bluzką i mówi, że urodzi dzidzię. Tłumaczyłam mu, że każdy ma swoją rolę - niektórzy są tatusiami i opiekują się dziećmi, niektórzy są mamusiami i rodzą dzieci, ale każdy jest dla dziecka czymś ważnym. Nic tak nie smuci gdy ktoś wraca z pracy, bawi się z niemowlakiem a gdy on zaczyna płakać woła do współmałżonka - zabierz go bo on płacze. A przecież można się położyć na kocu z dzieckiem i spróbować się poprzytulać, pozwolić maluchowi na bliskość, nawet gdy jesteśmy zmęczeni.
Wspólne rodzicielstwo jest fajne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz