Witam!

Ja-ja-ko doświadczona nie wiekiem a liczbą dzieci, chcę się podzielić swoją wiedzą dotyczącą wszystkiego co dotyczy maluchów. Ponieważ nie przepadam za "dobrymi radami" - czyli po prostu nie lubię być pouczana, nie traktujcie moich wpisów zbyt dosłownie :)

niedziela, 15 maja 2011

rodzić z nim czy samemu

Zasada numer jeden - to kobieta rodzi SAMA! Facet może popatrzeć i pomóc, ale to kobieta rodzi. Tekst "rodziliśmy razem" w ustach faceta brzmi nie tylko śmiesznie, ale wręcz żałośnie (wybaczcie faceci). Mężczyzna nigdy nawet nie liźnie tego bólu i zmęczenia jaki odczuwa kobieta. To tyle, o samym porodzie nieco później.


Dylemat "razem czy samemu"  wydaje się być dla nas dość nowy - porody rodzinne wprowadzono stosunkowo niedawno. Jednak w różnych kulturach poród jest niemalże rytuałem, który kobieta odbywa sama (tak! idzie do dźungli i rodzi sama, co ciekawe w absolutnej ciszy), z mężem albo z matką lub też akuszerką, bądź kobietami "które wiedzą".

Argumenty za porodem z mężem:
- pomoc i wsparcie podczas trudnego przeżycia
- docenienie i szacunek dla żony
- większy związek z dzieckiem, już od pierwszych chwil życia
- wspólny udział w narodzinach dziecka

Argumenty przeciw:
- trudne i szokujące dla niektórych przeżycie
- niektórym mężczyznom "krajobraz po bitwie" utrudnia późniejsze życie seksualne

Ja biorą pod uwagę argumenty przeciw chciałam rodzić bez męża. pomyślałam też, że poród to zadanie, na którym JA muszę się skupić maxymalnie i nie będę miała czasu i chęci zastanawiać się co myśli i czuje mój mąż. I w zasadzie nie żałuję. Ale wiele znajomych i moja siostra też zdecydowały się na poród z mężem - i też nie żałowały. Bo mimo wszystko kobieta w szpitalu staje się pacjentem, osobą, która poddaje się regułom instytucji totalnej i ma wykonywać polecenia. Dlatego facet się przydaje - żeby liczyć, dodawać otuchy, wpierać i podawać wodę do picia. Może brzmi trywialnie, ale to ważna rola.
W tej kwestii trzeba zadecydować samemu biorąc pod uwagę zdanie samego męża, relacje was łączące i mnóstwo innych zmiennych. A jakby co to zawsze można rodzić z siostrą lub mamą :)

1 komentarz: